Chora

Sonia jest bardzo chora. I bardzo się o nią martwię. Najgorsze jest to, że zupełnie nie wiadomo, co jej jest. Wszystkie wyniki ma w normie, a niknie w oczach. W ciągu ostatnich kilku miesięcy dramatycznie schudła. Zawsze była masywną, chociaż nie otyłą kotką, największą z naszych trzech dachowców. Ważyła ok. 3,5 kilograma. Teraz jest tak drobna jak Mech, boki ma zapadnięte, a waga wynosi 2,75 kilo. Wygląda jak koci szkielet. Już w sierpniu ubiegłego roku zrobiliśmy wszystkie badania: miała podwyższony poziom kreatyniny i hormonu tarczycy, ale wszystko w granicach (górnych, bo górnych) normy. Do obserwacji. Od tamtej pory jest gorzej.

Nadal kłębami wychodzi jej futerko. Nie jest to sezonowe linienie, bo moje dziewczyny nie wychodzą na zewnątrz i sezonowe wahania temperatury nie wpływają na ich fizjologię. Zresztą jakie linienie trwa 8 miesięcy? Ma też intensywny łupież.

Jedną z hipotez dotyczącą przyczyn jej chudnięcia były bezoary, które mogły zalec w przewodzie pokarmowym i utrudniać wchłanianie. Sonia bardzo starannie się myje, więc i włosów sporo łyka. Więc od kilku miesięcy wszystkie dostają pastę Malt Soft na odtłaczanie. Regularnie ją też wyczesuję: i to też mnie martwi, bo na szczotce zostaje więcej futra niż po wyczesaniu półdługowłosej New. Błędne koło: robią się bezoary, które utrudniają wchłanianie, a przez to kondycja sierści się pogarsza i więcej jej wychodzi. Jak wychodzi więcej sierści, może się zrobić więcej bezoarów. Ale co poza pastą, antybezoarową karmą (Purina) i regularnym wyczesywaniem mogę zrobić?

Może to kwestia stresu? Konflikt z New cały czas trwa. New ją gania, Sonia chowa się do domku, ucieka na moje kolana. Czasami jest spokojniej, czasami ostrzej… Ale potrafią się również dogadać. Może to był błąd sprowadzać nowego kota do domu, w którym mieszka płochliwa kocia seniorka? Poza tym jedynym jej stresem jest odkurzanie i podróż do doktora. Całą drogę i w poczekalni wtulała się z całych sił i robiła tzw. „surykatkę”, a robi ją tylko jak jest okropnie przerażona. To taki wyciągnięty sposób wtulania się całą sobą.

Na co dzień Sonia ma dobry nastrój, chętnie przychodzi na głaskanie, ma dobry apetyt, ale zdecydowanie więcej pije. Zwiększone pragnienie, chudnięcie - kolejną z hipotez była cukrzyca. Zbadaliśmy więc poziom cukru: ma rewelacyjną normę: 90. Badania wątrobowe? Norma. Hormon tarczycy? Nadal w górnych granicach normy. Nerki? W porządku. Zarobaczona? Bardzo małe prawdopodobieństwo, przecież nie wychodzi, jest w wieku, kiedy koty są odporniejsze, a ze względu na spacery New odrobaczamy całe stado, ostatnio jesienią…

Kompletna bezradność. Wszystkie wyniki OK., a na oko widać, że jest bardzo nie OK. Nawet doktor Wątroba nie ma pomysłu, co jej jest, a niestety na studiach nie uczą lekarzy mówić: nie wiem. Mój Marek, też lekarz (tylko ludzki) mówi, że medycznie to najgorsza sytuacja. Skoro badania nic nie wykazują, a badania są oczami lekarza, w takiej sytuacji jest on ślepy. Można się skupić na objawach i tak też zrobił: Sonia dostała suplement diety na poprawę kondycji sierści. Okazało się jednak, że kapsułki Efazan są zbyt duże, Sonię to przeraża i kosztuje tyle stresu, że po prostu nie warto. Dziś zmieszałam zawartość kapsułki z mokrą karmą, może uda się podawać w tej postaci. Ale to nadal tylko leczenie objawów. A przyczyn nie znamy.

Doktor Wątroba wysłał próbkę krwi do jeszcze jednego laboratorium. Czekamy na wyniki.

Kilka dni temu w jej kupie znalazłam krew. W rachubę wchodzi kilka możliwości: 1) uszkodzenie mechaniczne, 2) stan zapalny, 3) nowotwór, 4) jakieś robaki (tasiemiec). Nie wiemy. Sonię zamknęłam dziś w osobnym pokoju, żeby sprawdzić, czy to na pewno jej kupa i pobrać próbkę do badań.

Tyle stresu. Tyle obaw. Moich o nią i jej. Całe łapki pokłute. Jazdy do lekarza samochodem. Horror z poddawaniem kapsułki. A teraz jeszcze izolatka. Ma tam miseczki z wodą, suchą karmą i smakołykiem, ma kuwetkę. Wstawiłam jej ulubiony kraciasty domek. Ale Sonia nie lubi tamtego pokoju, nie rozumie dlaczego została zamknięta. Schowała się za szafką i nie wychodzi…

(16. 03. 2010)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz