Horror tabletkowy


Sonia wygrała. Więcej tabletek nie będzie. Pierwszą przełknęła zadziwiająco spokojnie, ale prawdopodobnie tylko z powodu wciąż trwającego szoku po przedwczorajszej wizycie u doktora Wątroby. Ale po wczorajszym horrorze się poddałam. Sonia była skrajnie przerażona: trzymaniem na siłę, wpychaniem tablety, potem trzymaniem za pyszczek i czekaniem aż przełknie wielką zieloną kapsułkę. Zapluła się dokumentnie (obśliniła swoją piękną białą krawatkę, obśliniła moje spodnie i ręce), jakby właśnie wyszła z wanny, a resztę wieczoru spędziła schowana i nie tyle obrażona (bo Sonia się nie obraża), co przestraszona.

Rezygnuję z wpychania jej do gardła Efazanu. To są ogromne tabletki, zwłaszcza na jej małe gardziołko. Kosztują ją mnóstwo stresu, co jest kompletnie niepotrzebne, zwłaszcza teraz, kiedy jest chora i pokłuta przez pobieranie próbek krwi. Więcej tego kotu nie zrobię. Miałam poczucie, że się nad kotem znęcam... Efazan to tylko suplement diety, miał podziałać wyłącznie objawowo, na jej wychodzące futerko. Dziś dowiedziałam się, że można te kapsułki mieszać z karmą i tak spróbujemy robić… Ale to wciąż tylko leczenie objawów.

Bałam się, że znowu przestanie przychodzić na wołanie i zniechęci się do kontaktu, na który pracowałam ładnych kilka lat… Od wczoraj omijała nas biegiem albo patrzyła wielkimi oczami gotowa umknąć na najlżejsze nasze poruszenie, tak samo, jak wtedy, gdy była jeszcze kotem niewidzialnym i niegłaskanym. Dziś pozwoliła jednak potrzymać się na kolanach i mruczała.

Całe szczęście, że Sonia nie używa pazurów. Podawanie czegoś takiego Reszce skończyłoby się jatką.

ps 1. Zdjęcie powstało podczas podawania kapsułki. Po 5 minutach trzymania kota w taki sposób, jak na fotce (obie trwałyśmy w kompletnym, napiętym bezruchu, a ślina wypływała jej na szyję) powiedziałam Markowi, żeby poszedł po aparat. Po pstryknięciu zdjęcia trwałyśmy w tej pozycji jeszcze z 5 minut, aż Sonia kilkakrotnie przełknęła. 
ps 2. Dziś podczas odkurzania Marek znalazł wczorajszą tabletkę pod stołem. Ech… Sprytna jest. Udało jej się nawet symulować przełykanie…

(13. 03. 2010)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz