Kot a sprawa okna

z dedykacją dla wszystkich, którzy wiedzą, jak długo te okna nie były myte, a w szczególności dla Marianki ;)

Pani (moja, moja) umyła okna. Było to wielkie wydarzenie, nie tylko dla niej, ale i dla nas, ponieważ zostałyśmy na cały dzień zamknięte w kuchni. Co z tego, że były tam miseczki z jedzeniem? Co z tego, że były miseczki z wodą? Kiedy Pani (mojej, mojej) nie było... Pozostało tylko zasnąć na półce i czekać. Więc zasnęłam i czekałam. I doczekałam się, bo Pani (moja, moja) zawsze wraca.

Umyte okna mają zaletę: lepiej widać ptaki. Mają też wadę: Pani krzyczy, żeby jej nie upaćkać szyb noskiem. Może i ma rację, bo jak upaćkamy, to znów trzeba będzie umyć okna, a nas zamknąć w kuchni?

ps. Na tych zdjęciach obok nie ma kota, bo po pierwsze: dziewczyn nie było w pokoju podczas całej operacji, a po drugie: żaden szanujący się kot nie powinien być fotografowany na takim tle ;)

(29. 03. 2010)

1 komentarz: