Izolatka

Było mi bardzo smutno i bardzo się bałam. Ela zamknęła mnie w tamtym pokoju. Ja go nie lubię. Nawet, jak jest otwarty, to nie wchodzę, bo tam siedzi New. Mechatek lubi ten pokój, bo tam jest największy kaloryfer (jak już zacznie wytwarzać narzędzia, to na pewno wytworzy narzędzie do otwierania drzwi do tamtego pokoju). Ale ja go nie lubię. Ela postawiła miseczkę z jedzeniem i wodą, bo ja ostatnio bardzo lubię pić, ale i tak się bałam wyjść zza szafki. Dopiero jak przyniosła mój domek, zrobiło się trochę bezpieczniej i tam się schowałam. Wcale nie wychodziłam, tylko chciałam to wszystko przespać, bo nie wiedziałam, dlaczego mnie tam zamknęła.
Ela zaglądała do mnie co jakiś czas i wtedy nie bałam się wychodzić i mogłam się napić i zjeść chrupków, jak już mnie pogłaskała i przekonałam się, że nic złego się nie dzieje. Ale potem znowu chowałam się do domku. Było mi bardzo smutno samej.
Największą przykrość mi zrobiła ze smakołykiem. Do trzeciej miseczki nałożyła pysznego jedzonka i już już chciałam podejść, ale okazało się, że cały smakołyk śmierdzi tak jak te kapsułki, które chcieli mi wpychać do gardła. I w ogóle nie mogłam przez to zjeść smakołyka, chociaż pachniał mimo wszystko trochę pysznie.

Próbowałam parę razy uciec, jak Ela i Marek zaglądali, bo bardzo chciałam do kuwety, ale łapali mnie i znowu zanosili do tego pokoju. Ela pokazała mi, że przecież w tym pokoju jest kuweta i jak już nie mogłam wytrzymać to z niej skorzystałam. I wtedy nagle mnie wypuścili!

Strasznie się cieszyłam, aż ogon postawiłam na baczność, zaczęłam biegać po całym mieszkaniu, zajrzałam do wszystkich miseczek, Reszka i Mech mnie powitalnie obwąchały, obeszłam wszystkie kąty. Po wszystkim poszłam spać do domku, który jakoś wrócił na swoje miejsce na półce w przedpokoju. Nie wiem jak i nie miałam siły się już zastanawiać.

Ps 1. Udało się pobrać próbkę kupy do badania, dzisiaj będą wyniki na pasożyty: tasiemce, lamblie i inne robactwo. Rozstrzygnęła się też wątpliwość, czy te kupy z krwią robi właśnie Sonia. Tak.

Ps 2. Dzisiaj wieczorem będą też badania krwi z ostatniego laboratorium.

Ps 3. Marek przeżywa swoje kolejne zadziwienia kotami. Wątpił, czy Sonia skorzysta z nowej kuwetki, a tu proszę, jaka mądra. Nie zabrudziła dywanu ani pościeli, tylko poszła do przygotowanego naczynia z piaskiem. Ja chyba nawet o tym nie myślałam, tak było to dla mnie oczywiste, a zresztą naprawdę obojętne mi było, gdzie ona tę kupę zrobi, byle zrobiła.

Ps 4. Smakołyk z rozrobioną kapsułką zjadła w końcu Reszka.


(18. 03. 2010)

2 komentarze:

  1. Oj pamiętam, pamiętam i też wraz Sonią przeżywaliśmy tą izolatkę. Na szczęście było i minęło:)))

    OdpowiedzUsuń